*
Obudził mnie
budzik pokazujący 8 rano. Od razu poczułam ból na swoich policzkach. Dziś nie
idę po szkoły bo jedziemy do warszawy, ojca już nie było, obok spała Karolina. Wstałam przeciągnęłam się wytarłam oczy ze śpiochów. Podeszłam do ściane cmoknęłam plakat i się
uśmiechnęłam
-Dzień Dobry
Kochanie :) . Justin jak zawsze był uśmiechnięty, trudno żeby nie był hah
Mama
siedziała przy stole i piła herbatę, podeszłam i ją przytuliłam
-Hej Mamuś
-Hej
kochanie.. już wstałaś ?
-Tak, nastawiłam budzik. Mamy wzrok zatrzymał się na moich policzkach
-Nie martw
się mamo, zapudruję to :) powiedziałam chcąc ją pocieszyć.
-Tak cię
przepraszam kochanie, obiecuję że kiedyś
się od niego uwolnimy
-Dobrze
mamo.
-Jesteś
spakowana ?
-Tak, pójdę
się ubrać.
-ok. zrobię
ci Herbatę i kanapki
-Nie jestem
głodna
-Musisz coś
zjeść
-Mamo i bez
tego dobrze wyglądam
-Przestań
pleść głupoty, jesteś normalna !
-Yhym..
szepnęłam pod nosem.. idą do łazienki spojrzałam na telefon
„2 Nowe Wiadomości”
odblokowałam klawiaturę i weszłam w wiadomości
Kasia <3: Hejka,
mała gdzie ty się podziewasz ?!”
Magda<3: Hej. Nie za
dużo tego przebywania z bieberem ? wstawaj i zapierniczaj do szkoły!:*”
nie chciało mi się im odpisywać więc poszłam
pod prysznic, stanęłam przed lustrem, to
co zobaczyło nie było takie złe, szczerzże to miałam wiele gorsze siniaki.
Użyłam pudru i było po sprawie,Ubrałam potarte rurki szarą bluzę z Kapturem, dziś było chłodno,
wiał duży wiatr. Gdy wyszłam czekały na mnie kanapki i Ciepła Herbata
-Mamo! Mówiłam
że nie jestem głodna…
-Masz to
zjeść, mama wyszła na podwórko żeby spokojnie pogadać przez telefon a ja
zostałam sama, bez skrępowania podeszłam do kanapek i wzięłam jedną w rękę od razu wyrzuciłam ją do śmieci jak zresztą
wszystko od 2 tygodni, taka dieta…
wypiła ciepłą Herbatę i weszłam na
kompa, Zalogowałam się an TT. Od razu zauważyłam w Trendach hasło „Jelena” kliknęłam w nie
i pojawiło sie zdjęcie Justina i Seleny podpisane „#HeartBreaker” tak.. to on łamie mi
serce… weszłam an jego konto. Tak wstawił to zdjęcie a przez moment miałam
nadzieję że to tylko fotomontaż.
Spojrzałam na jego wcześniejsze posty „ Jedyne czego chcę od #Beliebers to szacunek i zaufanie
„
„ Ufam wam #Beliebers” to było gorsze niż wczorajsze uderzenie,
zamknęłam wszystkie strony nie mogąc
patrzeć na zdjęcia, wiem że jego szczęście jest najważniejsze, że nie mam na
nic wpływu, ale ja po prostu nienawidzę Seleny ! ona tak go wykorzystała ! naśmiewała się z
niego przed milionami ludzi.. to tak cholernie boli ja się boję że ona znowu mu
coś zrobi że przez nią znowu będzie cierpiał! Wyłączyłam komputer i weszłam do
kuchni
-Czemu płaczesz? Dopiero teraz zobaczyłam że z oczu
cieknął mi łzy
-Nie płacze ! coś mi wpadło do oka!
-Tak tak.
-Zjadłaś kanapki ?
-Tak ! mamo nie jestem dzieckiem ! wychodzę. Nie chcąc
słyszeć odpowiedzi wybiegłam z domu, nie potrafię. To jest okropne. Pobiegłam
na pole, usiadłam na polu i patrzyłam w niebo poczułam słoną ciecz spływającą
po moich policzkach.
-Justin.. chcę tylko żebyś był szczęśliwy…
wyszlochałam czemu moje życie nie może
Się zmienić. Usiadłam po turecku i sięgnęłam po telefon otworzyłam tylnią
klapkę i wyjełam z niej kawałek metalu.
Twoje szczęście, mój ból wyszeptałam
i przez zapłakane oczy przeciągnęłam żyletką po skórze wnętrza swojego
nadgarstka, nie od razu pociekła rew więc przeciągnęłam ją jeszcze kilka razy
aż w końcu krew spływała po mojej dłoni…
patrząc na sączącą się krew uśmiechnęłam się, Lubiłam zadawać sobie ból.
Nikt o tym nie wie, nawet moje przyjaciółki, zawsze nosze na rękach dużo
bransoletek, zakrywam chustką lub noszę bluzy. Mam ich sporo, większość jest na rękach ale mam też na
innych partiach ciała. Usłyszałam głośne
rżenie. Spojrzałam w tę stronę stał tam
czarny koń, od razu wstałam. Zawinęłam rękę w bluzę. Powoli się do niego
zbliżałam
-Hej Mały. Co ty tutaj robisz? Spokojnie do niego podeszłam koń się cofnął
-Spokojnie, chodź tu. Koń zaczął iść w moją stronę.
Wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Od razu
zaczęłam go głaskać, przytuliłam
się do niego a ten zaczął kręcić pyskiem
trącając moją rękę. Spojrzałam na
niego.
-Co powiesz na małą przejażdżkę.? Zaczął kiwać
głową. Zaśmiałam się
– Mądry konik. Przejechałam dłonią po jego grzbiecie,
stanęłam z boku
-Gotowy ?
podskoczyłam i oparłam ręce na jego grzbiecie po chwili już na nim
siedziałam wyprostowałam się koń nie
drgnął
-Brawo. Przytuliłam się do niego – A teraz jedziemy- koń
zaczął powoli ruszać, zacisnęłam lekko ręce na jego grzywie. Zaczął powoli galopować oparłam głowę o jego szyję i wsłuchiwałam się
w stukot jego kopyt, to było cudowne. Słyszałam jego ciche sapanie i prychanie.
Pole jest ogromne, koń galopował już bardzo długo nagle stanęliśmy na samej
górze stąd było widać różne gospodarstwa.”Pi
Pip pi pip” koń się trochę spłoszył i zaczął gwałtownie
się cofać, szybko złapałam go za grzywę
Ćśśśś.. spokojnie… Koń się uspokoił a ja
spojrzałam na telefon
„Mama:*: Wracaj, musimy już jechać „
-Musimy wracać. Lekko szturchnęłam bok konia dając znak
żeby ruszył. Powoli zawróciliśmy, po około 20 minutach byliśmy przy moim
ogrodzeniu
Zeskoczyłam z konia
-Byłeś wspaniały.. poczekaj. Pobiegłam na podwórko i
zebrałam z drzewa parę jabłek, mając
zapełnione ręce wróciłam koń od razu do mnie podbiegł dałam mu jabłka było słychać tylko jego ciche
prychnięcia i dźwięk łamiących się jabłek, gdy skończył przytuliłam go jednak
od wepchał pysk do mojej kieszeni, wyciągnęłam z kieszeni ostatnie jabłko i mu
je dałam
-Spryciasz…
przytuliłam się ponownie
-Kamila ! krzyknęła mama.
-Musze już iść, ale jak wrócę to jeszcze pojeździmy
prawda? Koń prychnął
-Będę tęsknić Roys. tak, będziesz się nazywał Roys Odsunęłam się i
idą tyłem pomachałam mu, weszłam do domu. –Bierz torbę zaraz będzie taxi, weszłam szybko do Łazięki
obmyłam rękę i zawinęłam swoja chustką,
poczym wybiegłam do pokoju gdzie leżała Karolina
-Hej
-Hej Myla, co tam ?
-Nic, jedziemy już z mamą, chodź się zaklucz, wzięłam
torbę i wybiegłam z pokoju
Taxówka stała już na podjeździe wsiadłyśmy do niej i
pojechaliśmy na dworzec, kupiliśmy bilety i zajęłyśmy miejsce w Pociągu. Od
razu się rozłożyłam i włożyłam słuchawki w uszy leciało „Nothing Like Us” wzięłam swój zeszyt z opowiadaniem i zaczęłam
pisać, pisanie opowiadań jest tak samo
przyjemne jak marzenie o Justinie tylko tam wymyślam rzeczy które nigdy się nie
zdarzą. Ha. Marzenia…
*
-Kamila wstawaj!
Jesteśmy, wstałam i przetarłam oczy. Chwyciłam torbę i czym szybciej wysiadłam
z przeklętego pociągu. Rozejrzałam się w koło szukając wysokiego chłopaka z ciemnymi włosami.
-Marcin!!!! Rzuciłam się na brata
-Hej Mylka !odwzajemnił uścisk. Marcin ma 26 lat ale jest świetny, dogadujemy się,
kiedyś jak jeszcze mieszkał w naszym mieście każdy go znał. był uznawany za
takiego Bad Boy’a :D
-Tak tęskniłam
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo…
*
-Myla!
-Hym?
-co chcesz na śniadanie ?`
-Człowieku ja śpię !
-Wstawaj ! już 9 zaraz musimy wychodzić.
Odwróciłam się w
stronę mamy i spojrzałam na nią zaspanymi oczami
-Boję się, a co jeśli ich nie dostaniemy ?
-I ty to mówisz?
-Yhym
-Dziewczyna której motto jest „Never Say Never „ i „
Believe”?? westchnęłam
-Poproszę najpierw kawę.
-Zapomnij! Krzyknął Marcin z kuchni.
-Rozpuszczalną !
-Nie !
-No to herbatę
-I kanapki?
-Nie jestem głodna! Mój brzuch zaburczał.. szczerze nie
jadłam nic od 2 tygoni, cały czas tylko jakieś warzywa i owoce. Mój organizm
musi się przyzwyczaić
-Masz zjeść!
-Zjem jabłko!
-Nie !
-Nie jestem głodna! Zjem jabłko!
Wstałam wzięłam toreb
i zamknęłam się w Łazice. Wyjęłam z niej bluzkę z Justinem Kamizelkę i czarne rurki. Wzięłam prysznic i się ubrałam
nałożyłam puder i namalowałam oczy. Wyszłam z łazienki
-Emilka Kochanie zrobisz mi coś z tą szopą ?
-Hah, jasne, siadaj zjedź śniadanie i zaraz się tym
zajmiemy, wszyscy siedzieli w kuchni przy stole usiadłam obok nich i chwyciłam
jabłko. powoli je konsumowałam, po zjedzonym śniadaniu Emilka wyprostowała mi włosy a potem je lekko
podkręciła i spryskała lakierem. Weszłam na swojego TT „
Zaraz wychodzę, kocham was bardzo mocno #Beliebers! Trzymajcie kciuki !
-Jedziemy ! Przytuliłam Emilkę
-To Pa młoda, powodzenia
-Cześć, nie
dziękuję. Gdy tylko wyszliśmy Mama i
Marcin zapalili papierosa, po 10
drogi byliśmy pod nie wielkim budynkiem,
na podwórku była kolejka. Włączyłam MP3
„ Be Alright” nagle mama szturchnęła mnie łokciem, weszliśmy
do środka, musiałam oddać telefon i MP3 oraz
torebkę, przeszłam przez maszynę (taką jak na lotnisku) Po czym wysoki mężczyzna wskazał ze mogę isć
dalej, udałyśmy się w kierunku kolejnych
drzwi. Przywitała nas kobieta na oko 30
lat, była bardzo ładna.
-Dzień Dobry, można prosić paszporty?
-Dzień dobry. Oczywiście. Mama podała dla Natalii ( bo tak miała napisane na
plakietce) nasze dokumenty, Kobieta coś
sprawdziła uśmiechnęła się do nas, oddała paszporty
-Dziękuję, proszę iść na dół do okienka na prawo, Powodzenia
-dziękujemy. Nogi miałam jak z waty, a ręce zaczeły mi
się pocić. Zeszłyśmy na dół, do kolejki,
ta kobieta już nie była taka
miła. Bez patrzenia na nas podała Man papierek z numerkiem. Spojrzałam na
kartkę A994 a był dopiero A678
-Boże ! ile czekania !
-No trudno, chodź usiądziemy. Mijały minuty i godziny, a
przed nami praktycznie wszyscy wychodzili uśmiechnięci.
-Mówiłam.! To tylko formalność.! Krzyknęła jedna z
dziewczyn, nagle na małym ekraniku
pojawiły się nasze numery, serce podskoczyło mi do gardła. Wstałam i o mało nie upadłam. Powoli
podeszłyśmy do okienka.
-Dzień Dobry. Facet był młody, i miał amerykański Akcent.
-Dzień Dobry. Mama
podała mu dokumenty, Facet zebrał nasze odciski palców i zadawał różne pytania
w pewnej chwili się odezwał
-Poczekają panie chwile. I odszedł
-Już możemy zapomnieć
-Czemu? W oczach pojawiły się łzy
-Bo jak wychodzi się skonsultować to znaczy ze nie ma co
liczyć. Po chwili mężczyzna wrócił
-Niestety tym razem nie klasyfikują się panie….
*****
Heeeeej.. to znowu ja :) pod wcześniejszym postem nie było żadnych komętarzy więc, wnioskuję że wam sie nie podoba,
wrazie kontaktu to moje tt: