środa, 7 sierpnia 2013

Coraz Bliżej @justinbieber

-Czyli że nie ? zapytałam a pierwsze łzy spłynął po moim policzku
-Nie.  Facet zapisywał coś w komputerze. Mój świat  się zawalił
-Przepraszam ma pan siostrę ? Facet zupełnie zbity z tropu spojrzał  na mnie
-Słucham ?
-Czy wie pan co to znaczy nie widzieć siostry  9 Lat ? czułam jak moje policzki płoną
-Nic Pani nie mówiła że Pani ma siostrę
-Przecież wy w tym cholernym komputerze macie wszystko, Milczał patrzyłam mu prosto w oczy chcąc mu pokazać jaki sprawia mi ból
--Czy pan wie…  co to znaczy nie móc przytulić siostry? Nie móc spełnić marzeń?  Czy pan wie.. jakie to uczucie gdy pan wie… że wszystko się wali… a nic nie można na to poradzić ! tak chwalicie tę pieprzoną Amerykę !   w poczekalni reprezentujecie statuę wolności , Hollywood. Zapraszacie nas! tak warto tam jechać Tak ?  To niech mi pan do cholery powie dlaczego  nie chcecie mnie tam puścić!
-Proszę Pani…. Zakryłam twarz dłońmi i pozwoliłam emocjom uciekać
-Proszę pani.. powtórzył  spojrzałam na niego   był lekko zszokowany.
-Słucham.. wychlipałam
 -to nagły przypadek.. westchnął … Ale dobra
-Dobra co ? stałam zdezorientowana
-Mogę jeszcze zmienić decyzję. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Proszę mnie posłuchać przybliżył się do szybki aby nikt  nas nie usłyszał
-Zmienię swoja decyzję… ale proszę mi coś obiecać
-Zrobię wszystko..  przetarłam oczy.
-Niech pani spełni swoje marzenia. Moja buzia się otworzyła
-Naprawdę ?!
-Jeżeli dotrzyma pani obietnicy  to tak
-Tak tak oczywiście że dotrzymam . mężczyzna zanotował coś w komputerze,
-No dobrze, to zostawcie paszporty,, odbierzecie je jutro wraz z dokumentami .
-Dziękuję …chciałam przytulić  go i mu podziękować ale on był za szybą.
-Proszę bardzo. A teraz już idźcie…
-Dowidzenia.. powiedziałyśmy a facet się uśmiechnął i skinął głową . niemogłam w to uwierzyć. Czy ja śnię ?
-UDAŁO SIĘ NAM! SŁYSZYSZ? UDAŁO! JEDZEMY DO ANGELI !!! wykrzyczałam
--Dalej to do mnie nie dociera
-JEDZIEMY !  wyszłyśmy z budynku gdzie był Marcin.
-i co ?Od razu się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać
-To tak cholernie boli
-Nie płacz.. będziemy się starać kolejny raz
-To tak cholernie boli, bo będę m musiała się z tobą żegnać.. brat odsunął mnie zszokowany i zdezorientowany
-WYJEŻDŻAMY !! 
-Serio?? Przytulił nas.. a ja dalej płakałam jak głupia nie  wierząc w swoje szczęście…
**
 Nadszedł czas wylotu.. jesteśmy już na lotnisku… mama załatwiła już wszystko, nową szkołę, papiery i takie tam.    Szliśmy z Marcinem i Emilką, z  Karoliną pożegnaliśmy się w domu, a tata ? tata dalej nic nie wie, wymknęłyśmy się z domu, nawet nie wiecie jak ciężko było się pakować jak on był w domu. No cóż… pożegnałam się z przyjaciółmi.  A Roys musiał tam zostać, dowiedziałam się że to nowy koń ludzi z sąsiedztwa. Będę za nim cholernie tęsknić. Ale też za rodziną.
-Pasażerowie lotu 97 do nowego Yorku , proszeni do odprawy.     
-Musimy już iść. Ostatni raz przytuliliśmy się do Emilki  Marcina. Moje policzki zalały się łzami
-Pa! Zadzwonimy jak wylądujemy ! pomachaliśmy im i poszliśmy w stronę odprawy.
*
-Proszę  o zapięcie pasów, za chwilę lądujemy  powiedziała kobieta przechodząc naszego i siedzenia.  Wyjrzałam przez okno. Nie mogę w to uwierzyć.  Zobaczę siostrę ..i to NY tak? Mam większe szanse na spotkanie Justina!!  Tutaj dziewczyny prawie codziennie spotykają na ulicy jakąś gwiazdę!  Ale jedno budziło we mnie nie pokój a dokładniej nowa szkoła… moje przemyślenia przerwała mama
-Idziemy!
 Wyszłyśmy przez długi pawilon po paru minutach miałyśmy odebrać swój bagaże, widziałam moją walizkę sięgnęłam po nią, szarpnęłam i BAAAM   wywaliłam się a raczej padłam na kogoś.
-Przepraszam…
- Co?? Dopiero teraz zorientowałam się że powiedziałam to po Polsku a ona tego nie rozumie.
-Przepraszam . powiedziałam tym razem po jej języku 
-Uważaj jak chodzisz pokrako, wybrudzisz mi walizkę ! blondynka z długimi włosami krzyczała na cały pawilon, widać było że to jakiś plastik….
-Przepraszam …nie chciałam
-Twoje przepraszam nic nie da…. Syknęła i odeszła…
-Kamila, idziesz?
-Tak mamo, już idę.
-Za tymi drzwiami jest  Angela.. gotowa?
-Gotowa jak jeszcze nigdy.! Złapałam mamę za rękę i pewnym krokiem wyszłyśmy. Rozejrzałam się  i od razu zauważyłam wysoką sylwetkę to ONA 
-Angela ! dziewczyna odwróciła się w naszą stronę. Szybko pobiegłyśmy w jej stronę rzuciłyśmy się w jej ramiona wszystkie płakałyśmy jak głupie, nie mogę w to uwierzyć…  Przytulam ją w końcu !  trwałyśmy w uścisku przez 15 min, a ludzie na nas się dziwnie patrzyli.
-Nie mogę w to uwierzyć szepnęła zapłakana mama
-Nareszcie laski, chodźcie poprzytulamy się w domu.  Otarłam oczy i wzięłam swoją walizkę Angela prowadziła nas na parking, po drodze rozmawiałyśmy o podróży i o takich sprawach jak tata.  Nie mogłam uwierzyć że  jestem w NY ,  tutaj nastolatki wszędzie spotykają gwiazdy! Może i mi się uda ! 
*
-Już jesteśmy. Stałyśmy przed dużym domem, nie był może  zbyt bogaty ale był ładny. Piętrowy, z dużym podwórkiem i  ogródkiem. Jak dla mnie ? wspaniale !  okolica była w miarę cicha.  Domek był Beżowy.  Na podwórku od razu wybiegł do nas mały brzdąc rzucając się na szyję Angeli , No tak zapomniałam wam powiedzieć, Angela ma dwuletniego synka. Mały blondynek schował się w ramionach matki
-Hej Mały co jest? Przecież rozmawiałeś z babcią i ciocią na Skypie ! Chris był bardzo zawstydzony. 
-Chodźcie do domu, zaraz wyślę Łukasza po wasze walizki.  Powoli szłam do drzwi, nogi miałam jak z waty, Angela otworzyła drzwi zdjęliśmy buty, od razu naskoczył na  mnie wielki pies  Rasy  Labrador.
-aaaa… Cześć mały… Zaczęłam głaskać psa, który skakał po całym mieszkaniu ciesząc się.
-King! Spokój. Krzyknęła Angela.    Chris zszedł z ramion matki i pobiegł zapewne do Salonu.
-Wchodźcie.  Powoli podreptałyśmy do salonu,  nie był duży ściany były zielone , wszędzie wisiały ramki ze zdjęciami,  na środku stała kanapa i duży telewizor.  Na  podłodze walały się zabawki.
-Łukasz !  z pokoju obok wyszedł wysoki chłopak ,brunet krótkie włosy,  lekko czerwone oczy  ,wysoki  i niezbyt przystojny
-Dzień dobry. Miło was widzieć … Rozmawialiśmy z nim czasem na Skypie.  Nie był za ciekawy. Chłopak podał dłoń mamie a potem mi.
-Cześć Łukasz. Powiedziała mama.
-Hej. Powiedziałam  sucho.
-Weź walizki z bagażnika i wnieś je do pokojów.
-Angela ? mam swój pokój?
-Tak, oczywiście. Przecież musisz mieć  miejsce  na rozwieszenie patatów Justina !
- Yeaah.!  Wszyscy się zaśmialiśmy  przytuliłam  siostrę
-Cholernie ci kocham !
-Pewnie jesteście zmęczone
-Troszkę
-Mila  wiem że to wcześnie ale jutro musisz iść już do szkoły , rozmawiałam z Dyrektorką jutro zaczyna się  jeden z  trudniejszych tematów, musisz na tym być.
-Cholera !
-Książki lezą w twoim pokoju na  biurku.  Dasz radę.
-To za wcześnie !
-Oj. Myla nie smuć się , będzie dobrze !
-Ok., mogę iść się rozpakować ?
-Oczywiście, na górę 2 drzwi na lewo
-Dziękuję  , wzięłam swoje walizki i  ruszyłam schodami w górę . otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się mały pokoik na poddaszu. Był śliczny.   Fioletowe ściany,  szafa na całą ścianę,   Biurko , duże okno z parapetem wyłożonym poduszkami i  normalne łóżko ( w domu spałam na materacu ) rzuciłam walizki i   wskoczyłam na łóżko.  Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać znaną mi piosenkę Never Say Never, na moim biurku stał komputer. Włączyłam go. Potem szybko odpaliłam TT „Już jestem! Nareszcie jestem w New Britan!! Coraz bliżej @justinbieber „  wyjęłam z walizki  swoje pudełeczko w środku była płyta Justina  „ My World” niestety mam tylko jedną.   Otworzyłam fioletową teczkę.   Wzięłam taśmę i zaczęłam rozwieszać wszędzie plakaty i wycinki z gazet. Po godzinie pokój był wspaniały!  Wyjęłam ciuchy i poszłam pod prysznic, rozebrałam się i od razu odwróciłam wzrok od lustra. Nienawidzę swojego  ciała!  Pod żebrami  znajdowały się duże cięcia, Było ich sporo .  mój brzuch… nienawidzę siebie za to jaka jestem ! PUK PUK
-Kamila  , jak weźmiesz prysznic przyjdź na kolację .
--Y.. dobrze.. i tak nie miałam zamiaru jeść.   To nie tak że nie jem nic. Jem. Tylko że mało.  Weszłam do kabiny i zamoczyłam swoje ciało w ciepłej wodzie
*
-O już jesteś ?
-Tak… wytarłam włosy w ręcznik i zawiesiłam go na drzwi.
-Siadaj zrobiłam kanapki.
-Ale.. ja nie jestem głodna.
-Co ? zwariowałaś ? jak ja leciałam 11 godzin  to byłam głodna jak wilk! Musisz coś zjeść.
-Y.. nie, naprawdę. Masz może jakieś jabłko. ?
-Tak leży na stole w salonie
-ok.  weszłam do salonu , Łukasz siedział na kanapie , wzięłam jabłko z przed jego oczu ,
-Hej, usiądź .
-Yy.. nie dzięki idę do Ann (zdrobnienie od Angeli ) weszłam z powrotem do kuchni.
-Jesteś pewna że nic nie zjesz?
- mam jabłko.  Dopiero teraz zauważyłam że  Chris siedzi na kolanach  mamy , słodko się na mnie spojrzał, Awww.. jaki  słodziak !
-Plakaty rozwieszone ?
-Yep. Ugryzłam jabłko.
-Pokój się podoba ?
-Żartujesz? Jest boski !! rzuciłam się jej na szyję
*
Położyłam się na łóżko i spojrzałam za okno, to gwieździsta noc, jestem cholernie zmęczona przeraża mnie myśl o jutrzejszym dniu…
-Dobranoc  Justin. To takie okropne wiedząc że gdzieś daleko ON też patrzy na te niebo.. może teraz jest z Seleną ? szybko odsunęłam od siebie tę myśl i zaczęłam myśleć jakby to było gdybym go spotkała… jak bym si zachowała ile  rzeczy mogłabym mu powiedzieć…..

 ***
 Jeśli macie jakieś pytania czy coś to to jest mój tt :
@MerryMeeJBieber

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz