-Czyli że nie ? zapytałam a pierwsze łzy spłynął po moim
policzku
-Nie. Facet zapisywał
coś w komputerze. Mój świat się zawalił
-Przepraszam ma pan siostrę ? Facet zupełnie zbity z tropu
spojrzał na mnie
-Słucham ?
-Czy wie pan co to znaczy nie widzieć siostry 9 Lat ? czułam jak moje policzki płoną
-Nic Pani nie mówiła że Pani ma siostrę
-Przecież wy w tym cholernym komputerze macie wszystko,
Milczał patrzyłam mu prosto w oczy chcąc mu pokazać jaki sprawia mi ból
--Czy pan wie… co to
znaczy nie móc przytulić siostry? Nie móc spełnić marzeń? Czy pan wie.. jakie to uczucie gdy pan wie…
że wszystko się wali… a nic nie można na to poradzić ! tak chwalicie tę pieprzoną Amerykę ! w poczekalni reprezentujecie statuę wolności
, Hollywood. Zapraszacie nas! tak warto tam jechać Tak ? To niech mi pan do cholery powie
dlaczego nie chcecie mnie tam puścić!
-Proszę Pani…. Zakryłam twarz dłońmi i pozwoliłam emocjom
uciekać
-Proszę pani.. powtórzył
spojrzałam na niego był lekko zszokowany.
-Słucham.. wychlipałam
-to nagły przypadek..
westchnął … Ale dobra
-Dobra co ? stałam zdezorientowana
-Mogę jeszcze zmienić decyzję. Moja twarz nie wyrażała
żadnych emocji.
-Proszę mnie posłuchać przybliżył się do szybki aby
nikt nas nie usłyszał
-Zmienię swoja decyzję… ale proszę mi coś obiecać
-Zrobię wszystko..
przetarłam oczy.
-Niech pani spełni swoje marzenia. Moja buzia się otworzyła
-Naprawdę ?!
-Jeżeli dotrzyma pani obietnicy to tak
-Tak tak oczywiście że dotrzymam . mężczyzna zanotował coś w
komputerze,
-No dobrze, to zostawcie paszporty,, odbierzecie je jutro
wraz z dokumentami .
-Dziękuję …chciałam przytulić go i mu podziękować ale on był za szybą.
-Proszę bardzo. A teraz już idźcie…
-Dowidzenia.. powiedziałyśmy a facet się uśmiechnął i skinął
głową . niemogłam w to uwierzyć. Czy ja śnię ?
-UDAŁO SIĘ NAM! SŁYSZYSZ? UDAŁO! JEDZEMY DO ANGELI !!!
wykrzyczałam
--Dalej to do mnie nie dociera
-JEDZIEMY ! wyszłyśmy
z budynku gdzie był Marcin.
-i co ?Od razu się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać
-To tak cholernie boli
-Nie płacz.. będziemy się starać kolejny raz
-To tak cholernie boli, bo będę m musiała się z tobą
żegnać.. brat odsunął mnie zszokowany i zdezorientowany
-WYJEŻDŻAMY !!
-Serio?? Przytulił nas.. a ja dalej płakałam jak głupia
nie wierząc w swoje szczęście…
**
Nadszedł czas
wylotu.. jesteśmy już na lotnisku… mama załatwiła już wszystko, nową szkołę,
papiery i takie tam. Szliśmy z
Marcinem i Emilką, z Karoliną
pożegnaliśmy się w domu, a tata ? tata dalej nic nie wie, wymknęłyśmy się z
domu, nawet nie wiecie jak ciężko było się pakować jak on był w domu. No cóż…
pożegnałam się z przyjaciółmi. A Roys
musiał tam zostać, dowiedziałam się że to nowy koń ludzi z sąsiedztwa. Będę za
nim cholernie tęsknić. Ale też za rodziną.
-Pasażerowie lotu 97 do nowego Yorku , proszeni do
odprawy.
-Musimy już iść. Ostatni raz przytuliliśmy się do
Emilki Marcina. Moje policzki zalały się
łzami
-Pa! Zadzwonimy jak wylądujemy ! pomachaliśmy im i
poszliśmy w stronę odprawy.
*
-Proszę o zapięcie
pasów, za chwilę lądujemy powiedziała
kobieta przechodząc naszego i siedzenia.
Wyjrzałam przez okno. Nie mogę w to uwierzyć. Zobaczę siostrę ..i to NY tak? Mam większe
szanse na spotkanie Justina!! Tutaj
dziewczyny prawie codziennie spotykają na ulicy jakąś gwiazdę! Ale jedno budziło we mnie nie pokój a
dokładniej nowa szkoła… moje przemyślenia przerwała mama
-Idziemy!
Wyszłyśmy przez
długi pawilon po paru minutach miałyśmy odebrać swój bagaże, widziałam moją
walizkę sięgnęłam po nią, szarpnęłam i BAAAM wywaliłam się a raczej padłam na kogoś.
-Przepraszam…
- Co?? Dopiero teraz zorientowałam się że powiedziałam to
po Polsku a ona tego nie rozumie.
-Przepraszam . powiedziałam tym razem po jej języku
-Uważaj jak chodzisz pokrako, wybrudzisz mi walizkę !
blondynka z długimi włosami krzyczała na cały pawilon, widać było że to jakiś
plastik….
-Przepraszam …nie chciałam
-Twoje przepraszam nic nie da…. Syknęła i odeszła…
-Kamila, idziesz?
-Tak mamo, już idę.
-Za tymi drzwiami jest
Angela.. gotowa?
-Gotowa jak jeszcze nigdy.! Złapałam mamę za rękę i pewnym
krokiem wyszłyśmy. Rozejrzałam się i od
razu zauważyłam wysoką sylwetkę to ONA
-Angela ! dziewczyna odwróciła się w naszą stronę. Szybko
pobiegłyśmy w jej stronę rzuciłyśmy się w jej ramiona wszystkie płakałyśmy jak
głupie, nie mogę w to uwierzyć…
Przytulam ją w końcu ! trwałyśmy
w uścisku przez 15 min, a ludzie na nas się dziwnie patrzyli.
-Nie mogę w to uwierzyć szepnęła zapłakana mama
-Nareszcie laski, chodźcie poprzytulamy się w domu. Otarłam oczy i wzięłam swoją walizkę Angela
prowadziła nas na parking, po drodze rozmawiałyśmy o podróży i o takich
sprawach jak tata. Nie mogłam uwierzyć
że jestem w NY , tutaj nastolatki wszędzie spotykają gwiazdy!
Może i mi się uda !
*
-Już jesteśmy. Stałyśmy przed dużym domem, nie był może zbyt bogaty ale był ładny. Piętrowy, z dużym
podwórkiem i ogródkiem. Jak dla mnie ?
wspaniale ! okolica była w miarę
cicha. Domek był Beżowy. Na podwórku od razu wybiegł do nas mały
brzdąc rzucając się na szyję Angeli , No tak zapomniałam wam powiedzieć, Angela
ma dwuletniego synka. Mały blondynek schował się w ramionach matki
-Hej Mały co jest? Przecież rozmawiałeś z babcią i ciocią na
Skypie ! Chris był bardzo zawstydzony.
-Chodźcie do domu, zaraz wyślę Łukasza po wasze
walizki. Powoli szłam do drzwi, nogi miałam
jak z waty, Angela otworzyła drzwi zdjęliśmy buty, od razu naskoczył na mnie wielki pies Rasy Labrador.
-aaaa… Cześć mały… Zaczęłam głaskać psa, który skakał po
całym mieszkaniu ciesząc się.
-King! Spokój. Krzyknęła Angela. Chris zszedł z ramion matki i pobiegł
zapewne do Salonu.
-Wchodźcie. Powoli
podreptałyśmy do salonu, nie był duży
ściany były zielone , wszędzie wisiały ramki ze zdjęciami, na środku stała kanapa i duży telewizor. Na
podłodze walały się zabawki.
-Łukasz ! z pokoju
obok wyszedł wysoki chłopak ,brunet krótkie włosy, lekko czerwone oczy ,wysoki
i niezbyt przystojny
-Dzień dobry. Miło was widzieć … Rozmawialiśmy z nim czasem
na Skypie. Nie był za ciekawy. Chłopak
podał dłoń mamie a potem mi.
-Cześć Łukasz. Powiedziała mama.
-Hej. Powiedziałam
sucho.
-Weź walizki z bagażnika i wnieś je do pokojów.
-Angela ? mam swój pokój?
-Tak, oczywiście. Przecież musisz mieć miejsce
na rozwieszenie patatów Justina !
- Yeaah.! Wszyscy się
zaśmialiśmy przytuliłam siostrę
-Cholernie ci kocham !
-Pewnie jesteście zmęczone
-Troszkę
-Mila wiem że to
wcześnie ale jutro musisz iść już do szkoły , rozmawiałam z Dyrektorką jutro
zaczyna się jeden z trudniejszych tematów, musisz na tym być.
-Cholera !
-Książki lezą w twoim pokoju na biurku.
Dasz radę.
-To za wcześnie !
-Oj. Myla nie smuć się , będzie dobrze !
-Ok., mogę iść się rozpakować ?
-Oczywiście, na górę 2 drzwi na lewo
-Dziękuję , wzięłam
swoje walizki i ruszyłam schodami w górę
. otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się mały pokoik na poddaszu. Był
śliczny. Fioletowe ściany, szafa na całą ścianę, Biurko , duże okno z parapetem wyłożonym
poduszkami i normalne łóżko ( w domu
spałam na materacu ) rzuciłam walizki i
wskoczyłam na łóżko. Zamknęłam
oczy i zaczęłam śpiewać znaną mi piosenkę Never Say Never, na moim biurku stał
komputer. Włączyłam go. Potem szybko odpaliłam TT „Już jestem! Nareszcie jestem w
New Britan!! Coraz bliżej @justinbieber „ wyjęłam z walizki swoje pudełeczko w środku była płyta
Justina „ My World” niestety mam tylko
jedną. Otworzyłam fioletową
teczkę. Wzięłam taśmę i zaczęłam
rozwieszać wszędzie plakaty i wycinki z gazet. Po godzinie pokój był
wspaniały! Wyjęłam ciuchy i poszłam pod
prysznic, rozebrałam się i od razu odwróciłam wzrok od lustra. Nienawidzę
swojego ciała! Pod żebrami
znajdowały się duże cięcia, Było ich sporo . mój brzuch… nienawidzę siebie za to jaka
jestem ! PUK PUK
-Kamila , jak
weźmiesz prysznic przyjdź na kolację .
--Y.. dobrze.. i tak nie miałam zamiaru jeść. To nie tak że nie jem nic. Jem. Tylko że
mało. Weszłam do kabiny i zamoczyłam
swoje ciało w ciepłej wodzie
*
-O już jesteś ?
-Tak… wytarłam włosy w ręcznik i zawiesiłam go na drzwi.
-Siadaj zrobiłam kanapki.
-Ale.. ja nie jestem głodna.
-Co ? zwariowałaś ? jak ja leciałam 11 godzin to byłam głodna jak wilk! Musisz coś zjeść.
-Y.. nie, naprawdę. Masz może jakieś jabłko. ?
-Tak leży na stole w salonie
-ok. weszłam do
salonu , Łukasz siedział na kanapie , wzięłam jabłko z przed jego oczu ,
-Hej, usiądź .
-Yy.. nie dzięki idę do Ann (zdrobnienie od Angeli ) weszłam
z powrotem do kuchni.
-Jesteś pewna że nic nie zjesz?
- mam jabłko. Dopiero
teraz zauważyłam że Chris siedzi na
kolanach mamy , słodko się na mnie
spojrzał, Awww.. jaki słodziak !
-Plakaty rozwieszone ?
-Yep. Ugryzłam jabłko.
-Pokój się podoba ?
-Żartujesz? Jest boski !! rzuciłam się jej na szyję
*
Położyłam się na łóżko i spojrzałam za okno, to gwieździsta
noc, jestem cholernie zmęczona przeraża mnie myśl o jutrzejszym dniu…
-Dobranoc Justin. To
takie okropne wiedząc że gdzieś daleko ON też patrzy na te niebo.. może
teraz jest z Seleną ? szybko odsunęłam od siebie tę myśl i zaczęłam myśleć
jakby to było gdybym go spotkała… jak bym si zachowała ile rzeczy mogłabym mu powiedzieć…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz