-Proszę. Powiedziała
pani . ale gdy zobaczyłam kto otworzył
drzwi to moja szczęka zaryła o ławkę.
-Dzień Dobry. Powiedziała słodko Selena. Słyszałam ciche
prychnięcia dziewczyn z klasy i ich
komentarze „Kolejny Plastik „ itd. Muszę przyznać że się z nimi zgadzam bo
Gomez miała na sobie krótkie spodenki , Bluzeczkę odsłaniającą brzuch –niestety
płaski - jeansową kurteczkę i wojskowe
buty luźno zawiązane. ”żeby się w nich zabiła. .”cóż.. mimo tego że jej
nienawidzę powiem szczerze że potrafi
się ubrać
-Dzień Dobry – odpowiedziała Nauczycielka i mimo zdziwienia uśmiechnęła się do niej..
-W czym mogę panience pomóc ? zapytała
-Czy mogłabym porwać Kamilę ? Zapytała fałszywie miłym tonem
patrząc na mnie wszystkie pary oczu w
klasie skierowały się na mnie.
-Amm… -zaczęła pani- Jasne. Kamilko spakuj rzeczy i idź. Potem napisze ci co do
domu. –uśmiechnęła się do mnie. Skinęłam tępo głowa i wrzuciłam rzeczy do
torby. Rzuciłam przez ramie ciche „dowidzenia „. Gdy wyszłam z klasy to przez
chwilę patrzyłam się na idącą Selenkę ,
która kręciła biodrami po katach. . Paru
chłopaków wodziło za nią pożądającym wzrokiem. , póki nie weszli do Klasy
-No idziesz czy nie !?- krzyknęła Gomezka – Nie mam całego dnia…
Przez chwilę stałam w miejscu nie wiedząc co mam zrobić… Po
chwili ruszyłam za dziewczyną gdy wyszłam z budynku zauważyłam że Gomez czeka
na mnie przy limuzynie. Popatrzyłam na
nią krzywo odchodząc.
-Wsiadaj- rzuciła do mnie obojętnym głosem . Przez chwilę
się wahałam , ale wsiadłam, a ona za mną. Nastąpiła cisza. Limuzyna ruszyła ciągnąc mnie
lekko do przodu.
-I co ? nie udało ci
się zniszczyć tego związku- Zaczęła patrząc w swoje paznokcie. Spojrzała na
mnie ze swoim złośliwym uśmiechem. Nie odezwałam się. Zaśmiała się.
-Kochanie posłuchaj mnie kochanie tego związku nie da się zniszczyć ! Pogadaliśmy wczoraj z Justinem i wszystko jest Ok. .wiele osób próbowało nas
rozdzielić ale nasza więź jest silna..
Mślisz że Hejty taki faneczke jak ty
mnie ruszają ? –Spojrzałam na nią kątem oka
- pamiętaj że jeśli choć raz dowiem się że spotkałaś się z
Justinem… będzie po tobie słonko..usuń się z naszego życia… Radzimy sobie
świetnie bez ciebie.. Po za tym..Myślisz że Justin zwrócił by uwagę na takiego
Paszteta jak ty ? Proszę cię…
Zaśmiała się głośno odchylając głowę do tyłu. Zamknęłam powieki a potem spojrzałam na nią odważnie.
-Tylko po to wyciągnęłaś mnie ze szkoły ? Jeśli Justin
będzie chciał się ze mną skontaktować
to się skontaktuje. Nie będę pierwsza do niego dzwonić. Oznajmiłam i zapukałam do szybki
oddzielającej nas od kierowcy. Szyba poszła w dół
-Proszę się zatrzymać… powiedziałam , Auto skręciło na pobocze
i zatrzymało. Wstałam schylona i
otworzyłam drzwi co oznaczało schylenie
się nad Seleną.
-Odwal się ode mnie i Tyle- wyszłam gdy przeszłam kilka kroków, poczułam na
ramieniu silny chwyt, który mnie odwrócił co przyczyniło się do tego że
oberwałam w policzek od Gomezki. Byłą wściekła. zaśmiała się głośno
-Proszę bardzo. Powiedz to mediom.. lepiej dla mnie ! powiedziała i wsiadła do limuzyny która chwilę potem odjechała.
Chwyciłam się za policzek , chwyciłam torbę i pobiegłam
przed Siebie. . w oczach paliły mnie łzy,
a twarz mi płonęła. . Biegłam przez parę minut, aż poczułam ból w klatce
piersiowej. Dobiegłam do skraju jakiegoś lasu.
Weszłam między drzewa i schowałam się za jednym… wyjęłam telefon i
otworzyłam klapkę, na kolana wypadła mi
moja „ostra „ przyjaciółka. Złapałam ją i zaczęłam powoli obracać w
palcach. Łzy zlewały mi się z obrazem i słabo widziałam. Pewniej podwinęłam rękawy bluzy. Przyłożyłam
ostrze . Poczułam chłód i nacisk na
przedramieniu. Zacisnęłam oczy , przycisnęłam żyletkę do skóry i powoli zaczęłam nią po ręce.
Z moich płynęły łzy.. łzy bólu. ,ale nie fizycznego a psychicznego. Chłodna słona ciesz oblała moje
wypalone policzki. . moje ręce opadły po chwili po moich bokach. Patrzyłam tępo przed siebie. Czułam spływającą po mojej ręce.. Osunęłam na nią
rękaw i chwyciłam telefon. . Patrzyłam na niego tępym wzrokiem. Weszłąm w
kontakty i wybrałam Numer Ady. Przyłożyłam
słuchawkę do ucha i czekałam aż odbierze. . nie.. to zły pomysł… nie będę jej
obarczała..
-Cześć Gumisiu Jak tam ?
zapytałam powitanie wesołym głosem /załkałam cicho. Usłyszałam głuchą
ciszę po drugiej stronie
-Kamila ? co się stało ?
-Nic- odpowiedziałam cicho…
-Nie wierzę ! słyszę że coś jest nie tak, gdzie jesteś ?
zaraz będę –powiedziała zatroskanym głosem . Przez chwilę siedziałam cicho a potem
wyjaśniłam jej moją kryjówkę.
Rozłączyłam się i siedziałam dalej. Patrzyłam na swoją rękę i zaschniętą
krew. Po paru minutach usłyszałam głośne kroki. Jakby ktoś… biegł. Po chwili
ujrzałam obok mnie zdyszaną Adę. Gdy
zobaczyła moją rękę to zbladła i szybko
się nią zajęła. Obserwowałam jej ruchy.
Jednym ruchem Zerwała rękaw swojej koszuli
i owinęła mi nią rękę. Widziałam
wcześniej jej blizny. Ale teraz widzę że
są nowe. I to duże. Patrzyłam na nią.
Gdy już skończyła nie odezwała się ani słowem.
Tylko podniosła mnie i prowadziła mnie do siebie.. Nie odzywałam się bo
wydawało mi się ze Ada jest na mnie zła .Gdy przyszłyśmy do jej domu . Ada
zaprowadziła mnie do salonu.
-poczekaj. Rzuciła i gdzieś poszła. Usiadłam na kanapie i
oglądałam wnętrze .. było bardzo przytulnie. Białe ściany, czarny sufit. Jasne
wyposażenie, zdjęcia i nagrody na ścianach i kominek
tworzył tutaj bajeczną atmosferę.
Świece gasły zapach rozchodził się po
całym mieszkaniu. Po chwili do pokoju
weszła Ada miała ze sobą apteczkę .
Postawiła wszystko na stolik i wzięła moją rękę . Rozwinęła opatrunek zaczęła obmywać
moje cięcia były naprawdę głębokie.
-Co się stało ?
Spojrzała na mnie przelotnie , i nagle w jednej chwili
wszystko wróciło, cały ten ból. Policzki znów zaczęły piec a serce boleć. Ocean
łez znów poleciał z moich oczu.
-Mówiłam ci że nic się nie zmieni.. wszystkiemu jestem winna
-Ale czemu ? o co chodzi ?
-Selena przyjechała po mnie do szkoły… udając miłą zwolniła
mnie z lekcji. Ona pogodziła się z Nim..Zrobiła
to wszystko aby mi powiedzieć że Justin nigdy by mnie nie chciał, wyśmiała mnie
i zagroziła że jeśli się do niego odezwę to załatwi to inaczej… JA się jej
postawiłam i mnie uderzyła…
łzy leciały strumieniami
…Ada mnie przytuliła i pocierała po plecach..
-Już ja się z nią rozprawię…
-To nic nie da. Wystarczy że ona kiwnie palcem i możemy mieć
problemy..
-więc co zamierzasz z tym zrobić…
-Nie wiem… ale nie będę się już tym przejmować… - zdałam
sobie sprawę że ostatnio jestem straszną beksą .otarłam łzy i się uśmiechnęłam
-Oj Mała….
*2 Godziny później*
Wróciłam do swojego pokoju, kompletnie wykończona. Dzisiejszy
dzień to zbyt wiele. Głowa mnie bolała a policzki dalej piekły od płaczu.
Rzuciłam torbę na podłogę, i walnęłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i już odpływałam gdy
przypomniało mi się że przecież muszę się pakować… wstałam i się przeciągnęłam Przeszłam do małej Kuchni i zrobiłam sobie
herbatkę. Czułam się jak zombie. Postawiłam kubek na szafce i wyjęłam z szafy
kartony. Powoli składałam ciuchy do pudełka..aż źle się poczułam.. zakręciło mi
się w głowie.. szybko usiadłam… mój świat wirował i nagle w mojej głowie
rozbrzmiało pukanie… nie miałam siły wstać..BOŻE CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE !?
***
Hej kochani.. tak się ciesze że ktoś to czyta! nawet nie wiecie jak to motywuje ! przepraszam wszystkich ze was zawiodłam.. miał to być Justin ale postanowiłam trochę zrobić inaczej żeby was zaskoczyć :D
jak wam się podoba rozdział i cobyście chcieli w następnym ? Następny rozdział postaram się dodać za tydzień w sobotę ... Komentujcie !!!
//Kama