piątek, 29 listopada 2013

Czy mogłabym porwać Kamilę ?

 -Proszę. Powiedziała pani . ale gdy  zobaczyłam kto otworzył drzwi  to moja szczęka zaryła o ławkę.
-Dzień Dobry. Powiedziała słodko Selena. Słyszałam ciche prychnięcia dziewczyn  z klasy i ich komentarze „Kolejny Plastik „ itd. Muszę przyznać że się z nimi zgadzam bo Gomez miała na sobie krótkie spodenki , Bluzeczkę odsłaniającą brzuch –niestety płaski -  jeansową kurteczkę i wojskowe buty luźno zawiązane. ”żeby się w nich zabiła. .”cóż.. mimo tego że jej nienawidzę powiem szczerze że potrafi  się ubrać
-Dzień Dobry – odpowiedziała Nauczycielka  i mimo zdziwienia uśmiechnęła się do niej..
-W czym mogę panience pomóc ? zapytała
-Czy mogłabym porwać Kamilę ? Zapytała fałszywie miłym tonem patrząc na mnie wszystkie pary oczu  w klasie skierowały się na mnie.
-Amm… -zaczęła pani- Jasne. Kamilko  spakuj rzeczy i idź. Potem napisze ci co do domu. –uśmiechnęła się do mnie. Skinęłam tępo głowa i wrzuciłam rzeczy do torby. Rzuciłam przez ramie ciche „dowidzenia „. Gdy wyszłam z klasy to przez chwilę patrzyłam się na idącą  Selenkę , która kręciła biodrami po katach.  . Paru chłopaków wodziło za nią pożądającym wzrokiem. , póki nie weszli do Klasy
-No idziesz czy nie !?- krzyknęła Gomezka – Nie mam  całego dnia…
Przez chwilę stałam w miejscu nie wiedząc co mam zrobić… Po chwili ruszyłam za dziewczyną gdy wyszłam z budynku zauważyłam że Gomez czeka na mnie  przy limuzynie. Popatrzyłam na nią krzywo odchodząc.
-Wsiadaj- rzuciła do mnie obojętnym głosem . Przez chwilę się wahałam , ale wsiadłam, a ona za mną. Nastąpiła cisza.  Limuzyna ruszyła  ciągnąc mnie  lekko do przodu.
-I co ?  nie udało ci się zniszczyć tego związku- Zaczęła patrząc w swoje paznokcie. Spojrzała na mnie ze swoim złośliwym uśmiechem. Nie odezwałam się. Zaśmiała się.
-Kochanie posłuchaj mnie kochanie  tego związku nie da się zniszczyć !  Pogadaliśmy wczoraj z Justinem  i wszystko jest Ok. .wiele osób próbowało nas rozdzielić ale nasza więź  jest silna.. Mślisz że Hejty taki faneczke jak ty  mnie ruszają ? –Spojrzałam na nią kątem oka
- pamiętaj że jeśli choć raz dowiem się że spotkałaś się z Justinem… będzie po tobie słonko..usuń się z naszego życia… Radzimy sobie świetnie bez ciebie.. Po za tym..Myślisz że Justin zwrócił by uwagę na takiego Paszteta jak ty ? Proszę cię…
Zaśmiała się głośno odchylając głowę do tyłu.  Zamknęłam powieki a potem spojrzałam na  nią odważnie.
-Tylko po to wyciągnęłaś mnie ze szkoły ? Jeśli Justin będzie chciał   się ze mną skontaktować to się skontaktuje. Nie będę pierwsza do niego dzwonić.  Oznajmiłam i zapukałam do szybki oddzielającej nas od kierowcy. Szyba poszła w dół
-Proszę się zatrzymać… powiedziałam , Auto skręciło  na pobocze  i zatrzymało.  Wstałam schylona i otworzyłam drzwi  co oznaczało schylenie się nad Seleną.
-Odwal się ode mnie i Tyle- wyszłam  gdy przeszłam kilka kroków, poczułam na ramieniu silny chwyt, który mnie odwrócił co przyczyniło się do tego że oberwałam w policzek od Gomezki. Byłą wściekła. zaśmiała się głośno
-Proszę bardzo. Powiedz to mediom.. lepiej dla mnie !  powiedziała i wsiadła do limuzyny  która chwilę potem odjechała.
Chwyciłam się za policzek , chwyciłam torbę i pobiegłam przed Siebie. . w oczach paliły mnie łzy,  a twarz mi płonęła. . Biegłam przez parę minut, aż poczułam ból w klatce piersiowej. Dobiegłam do skraju jakiegoś lasu.  Weszłam między drzewa i schowałam się za jednym… wyjęłam telefon i otworzyłam klapkę, na kolana wypadła mi  moja „ostra „ przyjaciółka. Złapałam ją i zaczęłam powoli obracać w palcach. Łzy zlewały mi się z obrazem i słabo widziałam.  Pewniej podwinęłam rękawy bluzy. Przyłożyłam ostrze . Poczułam chłód  i nacisk na przedramieniu. Zacisnęłam oczy , przycisnęłam żyletkę do skóry i powoli zaczęłam  nią po ręce.  Z moich płynęły łzy.. łzy bólu. ,ale nie fizycznego a psychicznego.  Chłodna słona ciesz  oblała moje  wypalone policzki. . moje ręce opadły po chwili po moich bokach.  Patrzyłam tępo przed siebie. Czułam  spływającą po mojej ręce.. Osunęłam na nią rękaw i chwyciłam telefon. . Patrzyłam na niego tępym wzrokiem. Weszłąm w kontakty i wybrałam Numer Ady.  Przyłożyłam słuchawkę do ucha i czekałam aż odbierze. . nie.. to zły pomysł… nie będę jej obarczała..
-Cześć Gumisiu Jak tam ?  zapytałam powitanie wesołym głosem /załkałam cicho. Usłyszałam głuchą ciszę po drugiej stronie
-Kamila ? co się stało ?
-Nic- odpowiedziałam cicho…
-Nie wierzę ! słyszę że coś jest nie tak, gdzie jesteś ? zaraz będę –powiedziała zatroskanym głosem . Przez chwilę siedziałam cicho  a potem  wyjaśniłam jej moją kryjówkę.  Rozłączyłam się i siedziałam dalej. Patrzyłam na swoją rękę i zaschniętą krew. Po paru minutach usłyszałam głośne kroki. Jakby ktoś… biegł. Po chwili ujrzałam obok mnie zdyszaną Adę.  Gdy zobaczyła moją rękę  to zbladła i szybko się nią zajęła.  Obserwowałam jej ruchy. Jednym ruchem Zerwała rękaw swojej koszuli  i owinęła mi nią  rękę. Widziałam wcześniej jej blizny.  Ale teraz widzę że są nowe.  I to duże. Patrzyłam na nią. Gdy już skończyła nie odezwała się ani słowem.  Tylko podniosła mnie i prowadziła mnie do siebie.. Nie odzywałam się bo wydawało mi się ze Ada jest na mnie zła .Gdy przyszłyśmy do jej domu . Ada zaprowadziła mnie do salonu.
-poczekaj. Rzuciła i gdzieś poszła. Usiadłam na kanapie i oglądałam wnętrze .. było bardzo przytulnie. Białe ściany, czarny sufit. Jasne wyposażenie, zdjęcia i nagrody  na ścianach  i kominek  tworzył tutaj  bajeczną atmosferę. Świece gasły  zapach rozchodził się po całym mieszkaniu.  Po chwili do pokoju weszła Ada  miała ze sobą apteczkę . Postawiła wszystko na stolik i wzięła moją rękę . Rozwinęła opatrunek zaczęła obmywać moje cięcia były naprawdę głębokie.
-Co się stało ?
Spojrzała na mnie przelotnie , i nagle w jednej chwili wszystko wróciło, cały ten ból. Policzki znów zaczęły piec a serce boleć. Ocean łez znów poleciał z moich oczu.
-Mówiłam ci że nic się nie zmieni.. wszystkiemu jestem winna
-Ale czemu ? o co chodzi ?
-Selena przyjechała po mnie do szkoły… udając miłą zwolniła mnie z lekcji.  Ona pogodziła się z Nim..Zrobiła to wszystko aby mi powiedzieć że Justin nigdy by mnie nie chciał, wyśmiała mnie i zagroziła że jeśli się do niego odezwę to załatwi to inaczej… JA się jej postawiłam i mnie uderzyła…
 łzy leciały strumieniami …Ada mnie przytuliła i pocierała po plecach..
-Już ja się z nią rozprawię…
-To nic nie da. Wystarczy że ona kiwnie palcem i możemy mieć problemy..
-więc co zamierzasz z tym zrobić…
-Nie wiem… ale nie będę się już tym przejmować… - zdałam sobie sprawę że ostatnio jestem straszną beksą .otarłam łzy i się uśmiechnęłam
-Oj Mała….
*2 Godziny później*

Wróciłam do swojego pokoju, kompletnie wykończona. Dzisiejszy dzień to zbyt wiele. Głowa mnie bolała a policzki dalej piekły od płaczu. Rzuciłam torbę na podłogę, i walnęłam się na łóżko.  Zamknęłam oczy i już odpływałam gdy przypomniało mi się że przecież muszę się pakować… wstałam i się przeciągnęłam  Przeszłam do małej Kuchni i zrobiłam sobie herbatkę. Czułam się jak zombie. Postawiłam kubek na szafce i wyjęłam z szafy kartony. Powoli składałam ciuchy do pudełka..aż źle się poczułam.. zakręciło mi się w głowie.. szybko usiadłam… mój świat wirował i nagle w mojej głowie rozbrzmiało pukanie… nie miałam siły wstać..BOŻE CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE !?




***
Hej kochani.. tak się ciesze że ktoś to czyta! nawet nie wiecie jak to motywuje ! przepraszam wszystkich ze was zawiodłam.. miał to być Justin ale postanowiłam trochę zrobić inaczej  żeby was zaskoczyć :D
jak wam się podoba rozdział i cobyście chcieli w następnym ? Następny rozdział  postaram się dodać za tydzień w sobotę ... Komentujcie !!!
//Kama

2 komentarze: